Naraz w strzemionach Doręczyciel stanął,
Złością pałając niepohamowaną
Do żebraczego Brata Zakonnika,
A trząsł się z gniewu przy tym jak osika.
„Panowie”, odrzekł, „nie wymagam wiele.
O jedno tylko prosić się ośmielę:
Skoro Braciszek z żebraków zakonu
Kłamstwa fałszywe głosił bez pardonu,
Mej posłuchajcie teraz opowieści.
Brat wie, jak twierdzi, co się w piekle mieści,
I przebóg, nie jest to dziwne zjawisko,
Gdyż zakonnicy są z czartami blisko.
Nierzadko przecież historii słuchamy,
Jak to zakonnik wkracza w piekieł bramy
W duchowym widzie i jak ma anioła
Za przewodnika, który go dokoła
Niesie, by ogrom pokazać katuszy,
Lecz ani jednej zakonnika duszy.
Gdy się zakonnik napatrzy do syta
Na męki innych, anioła zapyta:
»Czy łaskę taką mają zakonnicy,
Że wcale nie ma ich w tej okolicy?«.
Anioł mu na to: »Są ich tu miliony«.
I wnet go niesie do Szatana zony.
»Szatan ma ogon«, mówi, »wielki taki,
Że szerszy nawet od żagla karaki[1].
Hej, podnieś ogon wysoko, Szatanie,
Tak, aż na wierzchu goły zad zostanie,
Niechże braciszek zakonny zobaczy,
Gdzie tutaj mieszka ten zakon żebraczy!«
I w czasie krótszym niżbyś przeszedł staję,
Jak pszczoły z ula na łąki czy w gaje,
Tak z dupy diabła leci rój zwierzęcy
Braci zakonnych dwudziestu tysięcy
Za jednym razem i dokoła piekła
Latają, każdy jak ta osa wściekła.
Potem zlatują się wszyscy do kupy
I znowu włażą mu nazad do dupy.
Bies ogon spuścił, po czym leżał cicho.
Gdy się napatrzył na męki i licho
Ten nasz zakonnik, na wszystkie katusze,
Bóg w łasce swojej wrócił ciału duszę.
Zbudził się wtedy, lecz spocony cały,
A wszystkie członki mu ze strachu drżały,
Tak mu zad diabła był utkwił w umyśle,
Dziedzictwem jego będąc, mówiąc ściśle.
Chroń nas, o Boże, chroń też Zakonnika.
I tym się prolog mój tutaj zamyka”.
-
Karaka — typ trójmasztowego żaglowca. ↑